Kategorie
Perfumy i kosmetyki

Parfums de Marly Layton

zdjęcie poglądowe
Dla osoby przebudzonej Parfums de Marly jest kolejną konsekwencją bezprecedensowej nierówności dochodów w świecie zachodnim (ale szczególnie w Stanach Zjednoczonych), gdzie towary Veblen i rzucająca się w oczy konsumpcja osiągnęły crescendo wśród stale konsolidującej się bogatej elity społeczeństwa kapitalistycznego. Można dosłownie sprzedawać ideę ekskluzywności, przy czym rzeczywisty produkt w niej zawarty to niewiele więcej niż woda z cukrem lub tektura. O ile można przekonać kupującego, że symbolika reprezentowana przez pokazywanie własności wzbudzi zazdrość wśród tłumów zubożałych obserwatorów, wzmacniając pojęcie rozpoznawania i poznawania lepszych od siebie. To paskudne pisać o takich rzeczach w recenzji perfum, ale moim celem jest stworzenie rzeczywistego wprowadzenia do reszty zapachu. Parfums de Marly Layton jest niewiele więcej niż aromatyczną kompozycją fougere klasy designerskiej, która została produkowana i przerabiana w tej samej względnej jakości, raz po raz przez dziesięciolecia, ale nigdy z ceną prawie trzykrotnie wyższą od poprzedników, co jest uzasadnione kruchymi powiązaniami z wielowiekową francuską arystokracją. Przynajmniej Creed ma jakieś drzewo genealogiczne, nawet jeśli ich wspaniałe historie są nieco wzniosłe. Penhaligon’s ma nieprzerwanie działające lokalizacje od najwcześniejszych dni, aby udowodnić swój rodowód, ale Parfums de Marly do tego momentu doszedł do dostarczania designerskich perfum w stosunkowo prostej stylistycznie butelce, z ciężką chromowaną nakrętką i herbem. Takie rzeczy nadają prestiżu, ale ma też fałszywą historię, która udowadnia, dlaczego jest taką elitarną marką w porównaniu z konkurencją. Szczerze mówiąc, to obrzydliwe i nawet gdybym był miliarderem, który nie troszczy się o wydatki uznaniowe, nadal uważałbym koncepcję tego domu za tandetną i żenującą, do diabła z Ludwikiem XV i La Cour Marly. Parfums de Marly radził sobie lepiej, a zapachy Creed mogą mieć tanie, kruche kapsle i zbyt dużo opakowań dla własnego dobra. Przynajmniej ich perfumy pachną tak, jakby były (w większości) naturalne i z najwyższej jakości materiałów, nie rozpadające się w bazy aromachemiczne po tym, jak góra i środek ustąpią.

Biorąc to pod uwagę, Layton jest naprawdę przyjemnym zapachem, jeśli kosztuje 250 złotych, ponieważ kiedy go nosisz i pozostawiasz na skórze, staje się towarzyszem wielu markowych fougeres późnych lat 80. i wczesnych 90. Te fougeres polegały na przyprawie jabłkowej lub suszu waniliowo-drzewnym i sandałowym. Zapach otwiera się mandarynkową pomarańczą, jabłkiem i lawendą, natychmiast przywołując na myśl Yves Saint Laurent Jazz, z łagodnym akordem grzanego cydru i lawendy. Fani kolekcji 34 Boulevard Saint Germain od Diptyque również mogą to docenić, ponieważ łagodniejsze f ugere przejmuje ten szyprowy zapach, z wyprasowanymi szorstkimi, żywicznymi krawędziami. Jednak Diptyque pachnie lepiej i jest bardziej unikalny. Fiołek również krótko przypomina Dior Fahrenheit i czasami jest trochę śliwkowego tytoniu, jak w Michael for Men domu Michaela Korsa. Layton naprawdę pokazuje swoją prawdziwą jakość w bazie, gdzie wzmocniony aromatem ambroksanu/norlimbanolu dodaje słodkiego, chropowatego wykończenia. Takie zestawienie sprawia, że cała koncepcja prestiżu rozpada się po 3 godzinach, redukując wysychanie do poziomu każdego nowoczesnego Versace, YSL, Dolce & Gabanna czy Gucci. Nie byłoby tak źle, gdyby Parfums de Marley nie prosił o ponad 1200 złotych w sprzedaży detalicznej za butelkę tego płynu, podczas gdy możesz mieć co najmniej dwa z wszystkiego, co już wymieniłem powyżej. Paczula, australijskie drzewo sandałowe, wanilia i kardamon naprawdę dopełniają ten na wpół orientalny blask, zbliżając Laytona do Pasha de Cartier lub wycofanego już Yves Saint Laurent Jazz Prestige. Ten drugi należy do strefy jednorożców, ale nawet przy zawyżonych cenach na aukcjach jest i tak znacznie tańszy niż Parfums de Marly. Wydajność jest jedynym prawdziwym ratunkiem dla Laytona, ponieważ jest mocą perfum i będzie błyszczeć na skórze przez cały dzień, nawet jeśli jego emisja jest raczej miękka. Natomiast sztuczność w bazie sprawia, że jest głośniejszą, mniej ekonomiczną alternatywą dla Cartiera, będącego zdecydowanie najlepszym przykładem gatunku. Jeśli naprawdę chcesz coś tańszego, utrzymanego w podobnym stylu, możesz kupić flakon Avon Signature lub Herve Leger Homme, które stąpają po tej samej wodzie za ułamek ceny, mimo że oba są już dawno wycofane. Mówiąc najprościej, jeśli zamierzasz posiadać zapachy w tym przedziale cenowym, musisz wykonać lepszą robotę z tą bazą i przynajmniej dać mi trochę Guerlinade lub czegoś, co uczepi się kłamstwa, na które naciskasz.

Rzeczywiście, Layton jest dobrym następcą tego stylu i jestem trochę wściekły, że coś z tego rzadko spotykanego nurtu jest na poziomie jakości, która powinna umieścić go w głównych przedziałach cenowych, ale zamiast tego jest dostarczany w śmiesznej cenie. Jasne, kupiłem sobie perfumy Creed i Amouage, więc z pewnością stać mnie na butelkę Laytona. Ale stanowczo odmawiam zapłacenia dużej kwoty, wiedząc, że mogę zastąpić to Cartierem lub YSL i być znacznie szczęśliwszym, z nieograniczonymi smakołykami sprzed IFRA, takimi jak mech dębowy i do tego eugenol. Bo one są kluczowe dla stylu, który Layton próbuje ożywić. To przyzwoicie pachnąca esencja i nigdy nie będę narzekać, że spotykam go na wolności. Śmiem twierdzić, że Layton jest jednym z najbardziej lubianych aromatów z domu Marly. Kiedy próbujesz ubrać Cartiera w strój Creeda i mówisz mi, że warto, ponieważ ożywia tradycje dawno zmarłego monarchy, znanego z hojnych nadmiernych wydatków i socjopatycznego lekceważenia ludzkiego życia, które nie jest jego własnym, jestem trochę pozbawiony łatwowierności i nie jest mi przykro. Istnieje prestiż, który próbuje włożyć pieniądze tam, gdzie są jego usta, i pogodziłem się z tym. Są też pozerzy, tacy jak Parfums de Marly, zarabiający na kruchym ego nielicznych uprzywilejowanych. Nienawidź mnie, ile chcesz, ale ja tylko wyrażam swoją stanowczą, mocną opinię. Jeśli powiesz mi, że lubisz Laytona, powiem Ci, abyś zaoszczędził pieniądze i kupił 2 lub 3 butelki Pasha de Cartier i był znacznie szczęśliwszy nie tylko z występu, ale faktu, że masz prawie dożywotni zapas zapachów, na które możesz narzekać codziennie i nie czuć się źle, gdy się skończą. To dosłownie perfumowa wersja nieistniejącego już Payless Shoes, otwierająca udawany high-endowy Palessi i pobierająca 3000 złotych za parę butów wartych 30, z wyjątkiem tego, że Parfums de Marly nie żartuje. Ze względu na same perfumy nie dam kciuka w dół, ale wiedząc, jak bardzo jest to chwyt, nie mogę dać im nic lepszego niż neutralną ocenę. Spróbuj, zanim zdecydujesz się na butelkę, i podziękuj mi później.