Kategorie
Perfumy

Coach Platinum od marki Coach

perfumy Giorgio Armani Code pour Homme
Wyjaśnijmy sobie jedną rzecz: to nie jest zamierzona próba naśladowania projektu Creed Aventus, a ananas ulokowany w górnych nutach ma o wiele bardziej bezpośredni ton. Przypomina raczej aromat, jaki wydobywa się po otwarciu puszki ananasów, niż niegdysiejszy zapach Creed. Teraz, gdy obaliliśmy ten mit, Coach Platinum wykreowany w 2018 roku, reprezentuje dla mnie podstawowe akordy oryginalnego Coach for Men bez elementu zamszowej skóry. Zakopuje ją raczej w akordzie fryzjerskim, który jest nieco bardziej wszechstronny, ale nie tak interesujący. Nie popełnijmy jednak błędu, Coach Platinum zdecydowanie przypomina w niewielkim stopniu Creed Aventus, a perfumiarz Bruno Jovanovic mógł mieć pewne pragnienie naśladowania odrobiny ogólnej aury tego zapachu. Tak naprawdę nie przekłada się to na nic nawet zbliżonego do tego samego stylu, a dostępne tanie klony są wciąż znacznie bliższe Aventusowi niż ten.
Giorgio Armani Code pour Homme
Fani Aventusa, którzy kochają akord ananasa i chcą doświadczyć go w innym zastosowaniu, bez sięgania po starą butelkę Lapdius Pour Homme, będą mieli prawdziwą ucztę z Coach Platinum. Tutaj ananas pozostaje w pobliżu przez cały czas noszenia perfum i skupia się obok jałowca. Środkowa faza kompozycji może kojarzyć się z Armani Black Code za sprawą zainstalowania aromatycznego geranium w tle. Reszta zapachu jest po prostu kwestią osobistej interpretacji, chociaż jaskrawy chromowany flakon może sugerować obsesję na punkcie błyskotek, którą i tak ma większość ludzi, nazywających się Coach. Więc być może jest w tym trochę samoświadomego humoru i uważam, że to dobrze.
pudełko Giorgio Armani Code pour Homme
Otwarcie Coach Platinum to oczywiście ten jasny i soczysty ananas. Nuta pozostaje niesamowicie długo po zaaplikowaniu perfum na skórę. Towarzyszy jej odrobina pikantnego czarnego pieprzu, który chroni ją przed młodością, dopóki jałowcowe serce nie pokaże swojej twarzy. Jak wspomniałem, przejście przez środek jest bardzo podobne do Code Pour Homme Armaniego z użyciem suchej szałwii i geranium, ale nie jest to zbyt pudrowe z powodu małego kawałka skóry w bazie obok reszty nut fryzjerskich. Drzewo sandałowe i wanilia odgrywają ogromną rolę w wytrawnej esencji, nadając Coach Platinum orientalny wygląd po godzinie noszenia, który uzupełnia ostry tandemowy akord ananasa i jałowca. Niestety, wanilia użyta w tej męskiej wodzie jest również niezwykle słodka i kulinarnie gęsta w sposobie ujęcia (w przeciwieństwie do Aventus). Czuje się jak ekstrakt waniliowy z butelki przed pójściem do ciasta babuni, więc te rzeczy mogą szybko stać się mdłe. Jest to szczególnie autentyczne, gdy cząsteczka paczuli i piżmowego drewna kaszmirowego wchodzi na wyższy bieg w pobliżu końcowych etapów. Jeśli Aventus to dymne ananasy, to Coach Platinum tworzy piżmowe ananasy. Ogólny ton zapachu jest półswobodny i półromantyczny dzięki tej grubej podstawie. W związku z tym, tak jak w przypadku choćby Giorgio Armani Code Black trzymałbym się sposobu jego wykorzystania w surowych środowiskach biurowych, ale w bardziej swobodnych ustawieniach. Mam tutaj na myśli otwarte plany pięter firm technologicznych, gdzie dżinsy i t-shirt mogą być noszone do pracy, i to jest całkowicie w porządku. Trwałość kompozycji to dosłownie cały dzień, a dzięki formule wody perfumowanej projekcja jest w średnim zakresie, chyba że ubierasz ją latem lub nakładasz za dużo.

Lubię Coach Platinum, ale przyznam, że nie zależy mi na nim tak bardzo, jak na Coach for Men. Z drugiej strony ten zapach jest na tyle mocny, że dałbym mu za to plus. Oczywiście będzie dobry dla fanów ananasa, jałowca i bogatych baz waniliowych. W przeciwieństwie do Coach Men, nie ma w nim oczywistej molekuły ambroksanu ani drapiącego norlimbanolu a la Dior Sauvage. To też nie znaczy, że nie znajdziemy tu aromatycznych związków chemicznych zbyt głęboko wmieszanych w orientalny gulasz, zakotwiczający szybującego ananasa w grunt. Bogaty, półostry, jasny i dobrze zaokrąglony to najlepsze przymiotniki, jakie mogę wyczarować dla Coach Platinum, ale będąc perfumami pochodzącymi od rąk, które stworzyły osławiony Ambercrombie & Fitch Fierce, spodziewałbym się nie mniej niż coś takiego przyciągającego uwagę. Ratunkiem dla Platinum Coach jest fakt, że godzi głośny i młodzieńczy wolumen z dojrzałym wykonaniem i wyczuciem tradycji. Można rzec, że jest w zasadzie bezpieczną klubowo-biurową miksturą w tym sensie, że dobrze zaznacza swoją obecność, ale nie wulgarną bombastyką poza tą potencjalnie mdłą wanilią. Myślę, że zasługuje na podniesienie kciuka w górę, ale tylko pod warunkiem, że nie będzie stosowany w takich samych masowych ilościach, jakie łapię od zamożnych kotów używających Aventusa w moich okolicach. Choć osobiście wybrałbym klasyczną wersję męskiej wody toaletowej Code Black Homme Armaniego, to ten materiał ma potencjał, aby być jeszcze silniejszy i bardziej zauważalny. Kolejna solidna, jeśli nie szczególnie przełomowa kompozycja, która czerpie jednocześnie z wielu stylistycznych kierunków. Przy tym wydaje się bardziej konwencjonalna, z trzykrotnie restartowanej dywizji perfum Coach. Perfumy Platinum są warte przynajmniej powąchania testera, jeśli nie zakupu całej butelki przez faceta dobrze zaopatrzonego w nowoczesne zapachy. Jeszcze raz dla ludzi z tyłu: to NIE pachnie jak Aventus!!